***
Jeszcze kilka tygodni i masowo ruszymy na urlopy. Niektórzy nawet już zaczęli urlopować, korzystając z cen przedsezonowych i braku tłumów na szlakach turystycznych. Inni właśnie zaczynają przeglądać mapy, foldery i oferty biur podróży.
Latem nasi rodacy masowo kupują wycieczki do odległych Włoch, Grecji czy Hiszpanii.
A tymczasem tuż za rogiem czeka … uroczy Spreewald, czyli Niemcy po słowiańsku.
Przed pandemią kilkakrotnie odwiedziłem Niemcy (a ściślej – wschodnie landy) i zdumiało mnie jak bardzo zróżnicowane krajobrazowo i atrakcyjne turystycznie są tereny byłego NRD. Niestety, poza samym Berlinem i aquaparkiem „Paradise Island” niedaleko metropolii, prawie nieznane Polakom. A przecież niemal na wyciągnięcie ręki leżą bałtyckie kurorty – elegantsze od naszych i nie straszące budami z gastronomią. Meklemburgia jest podobna do naszych Mazur i chyba nawet czystsza. Nawet sam Berlin (leżący już w Brandenburgii) otoczony jest jeziorami pełnymi jachtów, marin i wszelakiej infrastruktury turystycznej.
Najbliżej naszej granicy leży Spreewald – dosłownie po drugiej stronie, jadąc z Zielonej Góry. To lasy i pola poprzecinane dziesiątkami kanałów i odnóg rzeki Sprewy, co nadaje ten okolicy specyficzny urok idyllicznego, romantycznego krajobrazu.
Ten obszar tradycyjnie zamieszkiwany jest przez ludność pochodzenia słowiańskiego. Ich historia sięga bardzo głęboko. Pamiętajmy, że jeszcze za czasów Mieszka I i Bolesława Chrobrego tereny dzisiejszego Berlina zamieszkiwali Słowianie. Dziś tę ludność określa się mianem Serbołużyczan lub Dolnołużyczan.
Tradycyjnie pomiędzy wioskami i polami mieszkańcy poruszali się łodziami.
Obecnie ta urokliwa kraina jest popularnym wśród Berlińczyków celem weekendowych i rekreacyjnych wypadów. Tutejsze atrakcje to wycieczki łodziami „na pych”, trasy kajakowe i rowerowe, muzea NRD oraz … marynowane szprewaldzkie ogórki (kto nie wie dlaczego, niech obejrzy niemiecką komedię „Good Bye Lenin” z 2003r.).
Obszar ma powierzchnię 3 127 km2 (źródło: Wikipedia) i w 1991r. został ustanowiony rezerwatem biosfery UNESCO. Jak podają przewodniki – Spreewald (co po dolnołużyku znaczy: Błota) zamieszkany jest przez wielu Łużyczan.
O obecności łużyckiej mniejszość narodowej mają świadczyć dwujęzyczne tablice drogowe (jak na Kaszubach), ale praktycznie, w czasie zwykłej wycieczki nie sposób jednak usłyszeć inny język niż niemiecki. Na marginesie – nie słychać nie tylko historycznego łużyckiego należącego do języków słowiańskich, ale również współczesnego angielskiego, francuskiego, czy jakiegokolwiek innego. Zagranicznemu turyście bez znajomości niemieckiego nie jest łatwo dogadać się w wypożyczalni kajaków, rowerów, na przystani łodzi spacerowych czy na straganie ze słynnymi ogórkami. Tu niestety widać różnicę in minus w stosunku do landów zachodnich.
Stolicą i największym (105 tys. mieszkańców) ośrodkiem regionu jest Chociebuż (Cottbus) ze swoim Muzeum Serbołużyckim. To miasto znalazło się jakiś czas temu na pierwszych stronach gazet. Niestety w związku z bijatykami lokalnych nazistów z uchodźcami.
Najlepszą bazą wypadową w Spreewaldzie jest natomiast Lübbenau i stamtąd pochodzą wszystkie załączone zdjęcia. Atrakcje Lübbenau to starówka z klasycystycznym rynkiem, pałac Schloss Lübbenau, przystań łodzi spacerowych i … Muzeum NRD.
*
Żródła zdjęć: własne – Tomasz Mroczek oraz Pixabay, Flickr, Dreamstime (free license)
Podoba Ci się ten artykuł? Będzie mi bardzo miło, jeżeli zostawisz ślad Twojej wizyty w postaci komentarza lub polubienia i zostaniesz stałym czytelnikiem tego bloga.
Możesz także zasubskrybować bloga i otrzymywać bezpośrednio na swoją skrzynkę pocztową informacje o nowych artykułach oraz o terminach spacerów historycznych i przyrodniczych, rajdów i wycieczek Klubu Globtrotera.

