
Kilka lat temu pewną pochmurną i deszczową wrześniową niedzielę Klub Globtrotera wybrał się do Wąchocka. Wrażeń było sporo, trudno więc będzie wszystkie ująć w jednym tekście. Jeśli jednak myślicie, że poczytacie tu o sołtysie z Wąchocka i o opactwie cystersów, to muszę Was rozczarować. O nich napisano już tyle, że nie będziemy się tu nimi zajmować. Opowiem Wam za to coś o innych ciekawych miejscach tego miasteczka.
W cieniu słynnego opactwa pozostaje w Wąchocku obiekt odległy zaledwie o kilkaset metrów od klasztoru.

To pozostałości dawnego zespołu fabrycznego – zakładów metalowych z domem zarządu. Pierwotnie, od 1833 roku, istniał tu nowoczesny – jak na owe czasy – zakład metalurgiczny, który działał do lat sześćdziesiątych XIX wieku. Był on elementem ambitnego planu stworzenia ciągu fabryk żelaznych na rzece Kamiennej.
Po wielkiej powodzi, jaka nawiedziła Wąchock i miejscowe zakłady metalowe 23 października 1868 roku, ruiny kupił Piotr Hutt, który z dawnej fabryki zrobił młyn. Niedługo potem sprzedał swe dobra wąchockie Robertowi Neumanowi – to on właśnie wybudował przy zakładzie nowoczesną kamienicę, według projektu Franciszka Marii Lanci, nazywaną później potocznie „pałacem Mikołaja Schoenberga”.
Ów Mikołaj Schoenberga, zięć Neumanna, został kolejnym właścicielem majątku. Zainwestował tu niemałe fundusze, w efekcie rozbudowy przedsiębiorstwa niebawem powstały młyn i odlewnia. W roku 1889 uruchomiono Fabrykę Turbin i Maszyn Młyńskich “Wąchock”.
Jak to zwykle w XIX wieku bywało, zadbano też o estetykę otoczenia. Budynki fabryczne i kamienica mieszkalna zyskały bogate architektoniczne wykończenie, wokół powstał elegancki park, a teren otoczono ozdobnym kamiennym murem z metalowymi prętami.
Dom zarządu zachwycał detalami elewacji, medalionami i gzymsami, wnętrzem ze stiukowymi dekoracjami i ceramicznymi kominkami. Elementy i ślady tych zdobień widoczne są do dziś na murach budynku.

Schoenbergowie byli ostatnimi właścicielami zakładów i budynków mieszkalnych (do 1945 r.) Ta niemiecka rodzina zresztą pozytywnie zapisała się w wojennej historii Wąchocka. Po śmierci Mikołaja Schoenberga fabryką kierowali jego synowie, darzeni sympatią i szacunkiem przez okoliczną ludność. Robert Schoenberg, po zajęciu Wąchocka przez Niemców, był wójtem gminy. Chronił miejscową ludność przed wywózkami do Niemiec. Stąd też do eleganckiej kamienicy, w której mieszkała rodzina fabrykantów, przylgnęła nazwa pałacu Schoenberga.
Tuż przed zakończeniem II wojny światowej Schoenbergowie opuścili Wąchock, obawiając się szykan z powodu niemieckiej narodowości. Fabrykę i obiekty na jej terenie przejęła gmina.
Po wojnie pałac przechodził z rąk do rąk. Był posterunkiem milicji, przedszkolem, siedzibą Gromadzkiej Rady Narodowej, ośrodkiem zdrowia, miejscowym klubem ludowym, zapleczem komunalnej firmy budowlanej, zespołem mieszkań komunalnych.
Niestety, żaden z użytkowników nie zadbał o remonty. W efekcie pałac popadł w ruinę.
W 1989 roku gmina sprzedała ruiny pałacu i 35 hektarów nieużytków firmie Janusza i Krzysztofa Stępnowskich, która podjęła się obiekt wyremontować i wybudować na rzecz gminy przedszkole. Przedszkole faktycznie powstało, ale na tym się skończyło. Na restaurację pałacu zabrakło pieniędzy. Stan budynków się nie poprawił, ale nawet pogorszył. Gmina odkupiła posiadłość od Stępnowskich, część terenu zagospodarowała we własnym zakresie, a pałac i jego najbliższe otoczenie ponownie wystawione zostały na sprzedaż. Niestety obiekt nadal pozostaje w ruinie, choć wciąż pojawiają się plany przywrócenia kompleksu do życia.

W roku 2017 z tablicy informacyjnej ustawionej przy ogrodzeniu wynikało, że teren miał dwóch właścicieli: firmę prywatną ze Starachowic Novum Flumen (pałac i zabudowania) oraz Urząd Miasta i Gminy Wąchock (zbiornik wodny i tama). Ta współpraca chyba jednak nie za bardzo się układała.
Firma planowała wyremontować obiekt i ulokować tam zespół wypoczynkowo-rekreacyjny. Pomysł był bardzo dobry, bo okolica oferuje świetne warunki do odpoczynku, a w promieniu 50 kilometrów jest sporo atrakcji i ciekawostek turystycznych. Zaczęły się nawet jakieś prace porządkowe, ale ostatecznie koncepcja nie doczekała się realizacji.
Pierwsze działania zostały podjęte kilka lat temu, m.in. położono dach na budynku pałacu. Ale później – jak zwykle – zabrakło funduszy. A być może i chęci. Remont pałacu i zabudowań utknął w martwym punkcie.
Ostatnio obiekt przejął kolejny inwestor ze Starachowic, współzałożyciel i właściciel firmy Perfopol, Krzysztof Chaja. Planuje urządzić w pałacu 23 mieszkania o podwyższonym standardzie i odnowić park, wyremontować młyn i spichlerz, oczyścić kanał, przywrócić całą infrastrukturę techniczną. To wieści z lutego 2021 roku, czyli relatywnie dość niedawne.
W ostatnim czasie tam nie byłam, więc nie znam stanu aktualnego, a lokalna prasa nie podaje świeżych informacji. Ale ponoć remont trwa.

Choć ruiny i ich stan nie nastrajają optymistycznie (aczkolwiek są obiektem niezwykle malowniczym) to jednak w ogólnym spojrzeniu wizyta w Wąchocku bardzo pozytywnie nas zaskoczyła. I to mimo nie najlepszej pogody, która nie zachęcała do spacerów.
Okazuje się, że miasto ma się czym pochwalić i nie tylko anegdoty i opactwo są obecnie jedynymi ciekawostkami Wąchocka.
Funkcjonujące do dziś tama i zbiornik wodny w Wąchocku – jak już wspomniałam – to także pozostałości po dawnych zakładach metalurgicznych i młynie.

Obecnie część terenu dawnej fabryki jest zarządzana przez Urząd Miasta i Gminy Wąchock. Tama, zalew i ich otoczenie są w dobrym stanie. W sąsiedztwie powstał całkiem udany park miejski i teren rekreacyjny.

Poprzedni burmistrz wspomagał remont pałacu Schoenbergów, za jego kadencji rozpoczęto prace i między innymi przykryto pałac dachem. Remont takiego obiektu to jednak nie jest sprawa ani prosta, ani tania. Toteż obecny burmistrz postawił na rozwój innych atrakcji miasta i zainwestował w tereny spacerowo-rekreacyjne. Park z Aleją Humoru i pomnikiem Sołtysa Sołtysów stały się kolejnymi wizytówkami Wąchocka. I jak widać nawet przy kiepskiej pogodzie całkiem dobrze się prezentują.

Miejmy nadzieję, że obecny lub przyszły inwestor działający na terenie posiadłości Schoenbergów nie zrezygnuje i znajdzie środki na odbudowę obiektów i renowację otoczenia. Na pewno nie jest to temat, który zakończy się w kilka miesięcy czy nawet kilka lat.
W lutym 2021 roku wyglądało to tak, jak na poniższych zdjęciach. I od tego czasu chyba nie za wiele się zmieniło.☹️

Na zakończenie, aby mimo wszystko pozostać w optymistycznym nastroju, spójrzmy jednak na Pomnik Sołtysa w Wąchocku, w obecnej i dawnej lokalizacji. 🙂


Podoba Ci się ten artykuł? Będzie mi bardzo miło, jeżeli zostawisz ślad Twojej wizyty w postaci komentarza lub polubienia i zostaniesz stałym czytelnikiem tego bloga.
Możesz także zasubskrybować bloga i otrzymywać bezpośrednio na swoją skrzynkę pocztową informacje o nowych artykułach oraz o terminach spacerów historycznych i przyrodniczych, rajdów i wycieczek Klubu Globtrotera.


Również ciekawy wpis, bo o Wąchocku njczęśćiej słyszy się jedną anegdotę, a tu proszę historia od XIII w.
PolubieniePolubione przez 1 osoba