RYNEK STARÓWKI WARSZAWSKIEJ

Rynek Starego Miasta na pocztówce z roku 1850

Rynek staromiejski…
Latem kawiarniane ogródki, zimą lodowisko. I oczywiście Syrenka. Ale zasadniczo większość przestrzeni to obecnie pusty plac.
Trudno sobie wyobrazić, że jeszcze niecałe 100 lat temu, bo na początku dwudziestolecia międzywojennego, Rynek Staromiejski był rzeczywiście rynkiem, czyli placem targowym, gęsto zastawionym straganami.

Targowisko na Rynku Starego Miasta. Foto Konrad Brandel
Targowisko na Rynku Starego Miasta. Foto Konrad Brandel
Warszawa. Rynek Starego Miasta w latach dwudziestolecia międzywojennego. Pocztówka przedwojenna

A przez kilka wieków było tam jeszcze ciaśniej, bo na środku stał ratusz. I to dosyć długo, bo od XV wieku aż do początków XIX.
Rozebrany został dopiero w roku 1817, a jego funkcję przejął Pałac Jabłonowskich przy ówczesnym Placu Marywilskim, później (i obecnie) – Placu Teatralnym.
Od początku XVIII wieku na Rynku zrobiło się jeszcze gęściej. Ratusz otoczono parterowym budynkiem, w którym mieściły się kramy (widać to na czarno-białej grafice). Można powiedzieć, że przez pewien czas mieliśmy na rynku coś w rodzaju Sukiennic.
W efekcie na przestrzeni Rynku zamiast placu istniało kilka wąskich przejść – ulic, pomiędzy kamienicami a kramami oraz między kramami a ratuszem.

Warszawa. Ratusz na Rynku Starego Miasta. XVIII wiek

Przez wiele lat Rynek był też miejscem wymiaru sprawiedliwości. Stał tam pręgierz, a nawet szubienica. Szubienica pojawiła się tam wprawdzie tylko periodycznie, ale jednak… Udokumentował to Jan Piotr Norblin na swoim obrazie. Rzecz działa się pod koniec XVIII wieku, a ściśle w roku 1794, zaś wyrok wykonano na targowiczanach.

Norblin_-_wieszanie_zdrajcow (1)
Obraz Norblina „Wieszanie zdrajców”.

Pamięta też Rynek na szczęście przyjemniejsze chwili. Na głównym placu miasta świętowano wszak także radosne wydarzenia. Zarówno te zwykłe, codzienne, prywatne, bądź lokalne. Jak też te wzniosłe, ogólnonarodowe, a w tym rozmaite ważne rocznice.

Rynek Starego Miasta. Obchody rocznicy 3 Maja. Foto: Zdzisław Marcinkowski

 

Rynek Starego Miasta. Uroczystość obchodów 125 rocznicy 3 Maja. Foto: Zdzisław Marcinkowski

Syrenka autorstwa Konstantego Hegla, kojarząca się dziś nierozłącznie z Rynkiem, pojawiła się tam dopiero po rozebraniu Ratusza, wraz z siecią wodociągową projektu Henryka Marconiego. A żeby było jeszcze ciekawiej – była fontanną zasilaną właśnie przez ten wodociąg i jednocześnie stanowiła jego element ozdobny. Zresztą ozdobny aż nadmiernie. Stała bowiem przez pewien czas na szczycie skalnej groty, która jednak wkrótce usunięto. Na szczęście urbaniści i radni dość szybko doszli do wniosku, że ta dekoracja jest nieco przesadzona.

Warszawa. Syrenka staromiejska autorstwa Konstantego Hegla. Na początku XX wieku ustawiona była na szczycie groty skalnej.

Nie od razu fontanna z Syrenką przyjęła obecną formę. Po zdemontowaniu groty rzeźbę ustawiono na kamiennej obudowie. Skłonni do żartów warszawiacy niezwłocznie podsumowali tę konstrukcję stwierdzeniem, że Syrenka stoi w kałamarzu.

RynekStaregoMiastaSyrena-01
Fontanna z Syrenką na Rynku Starego Miasta w latach międzywojennych. Foto: bedeker warszawski

Nie był to jeszcze wcale koniec zmian w centralnej części placu. W latach dwudziestych radnym fontanna na środku Rynku przestała się podobać i wysłali Syrenkę na banicję. Tułała się biedna tu i tam, aż w końcu osiadła nad Wisłą, przy Porcie Czerniakowskim. Rzec można, że wróciła do źródeł.😉
Paradoksalnie, dzięki tej emigracji, bezpiecznie przetrwała wojnę, by po latach wrócić na swoje dawne miejsce, zresztą też nie od razu. Ale dzieje Syrenki z Rynku to już temat na osobną opowieść. Historię staromiejskiej fontanny z herbem Warszawy opisuję w oddzielnym artykule ➡️ PRZYGODY STAROMIEJSKIEJ SYRENKI

Rynek Starego Miasta po roku 1928. Foto: Jan Bułhak
Pusty Rynek Starego Miasta po roku 1928. Foto: Jan Bułhak 
Rynek Starego Miasta. Zdjęcie lotnicze 1944
Rynek Starego Miasta. Zdjęcie lotnicze z roku 1944 wykonane przez niemieckiego lotnika. Widać jak kompletnie pustym placem był wówczas Rynek Starego Miasta.

A potem przyszedł wrzesień roku 1939 i już wówczas ok. 30 % zabudowy Starego Miasta legło w gruzach. Podczas Powstania Warszawskiego to właśnie w tej okolicy toczyły się najcięższe walki.  Największym zniszczeniom w czasie II wojny uległy Muranów i Stare Miasto. Gdy pod koniec stycznia 1945 roku pierwsi warszawiacy wracali do swego miasta, w okolicy Rynku ujrzeli morze gruzów.

728px-Destroyed_Warsaw,_capital_of_Poland,_January_1945
Ruiny Starego Miasta w styczniu 1945 r.

Decyzja o odbudowie Starego Miasta zapadła praktycznie zaraz po wojnie. Na podstawie fotografii, pocztówek, ikonografii i materiałów piśmiennych w latach 1949-53 zrekonstrukowano w całości Stare Miasto, w tym Rynek. 

Odbudowa Starego Miasta, rok 1953
Odbudowa Starego Miasta, rok 1953

Odbudowa nie była jednak dosłowną kalką przedwojennej Starówki.
To popularne określenie – Starówka  (tak chętnie zapożyczane dla innych zabytkowych kompleksów miejskich, kompletnie bez znajomości genezy tej nazwy) w pełni oddaje, jaką dzielnicą było Stare Miasto przed rokiem 1939. Po prostu: starą.
Ale nie tylko w sensie wielkości. Także w tym znaczeniu, w jakim używamy słowa ”stara’ w odniesieniu do stanu jakiejś rzeczy. Okolice Rynku były zaniedbane, zniszczone, niedoinwestowane. Budynki powstałe niejednokrotnie jeszcze w XVI nie były modernizowane, a zdarzało się, że  przez kilka stuleci nawet ani razu wyremontowane.
Toteż przed budowniczymi podnoszącymi z ruin Stare Miasto stanęło zadanie takiej odbudowy, by wprowadzić stosowane już wtedy normy mieszkaniowe.  Wnętrza pomieszczeń dostosowano do współczesnych potrzeb. Zrezygnowano z odbudowy oficyn łączących kamienice od podwórzy. Zamiast małych placyków, wewnątrz zabudowy, pomiędzy kamienicami, powstały obszerne dziedzińce.
Tych technicznych różnic nie widzimy jednak spacerując uliczkami Starego Miasta.
Frontowe ściany zdobią sgraffita i  polichromie, kute kraty, szyldy i rzygacze, które mają przypominać jak dawniej prezentowały się kamienice. Najlepsi plastycy i rzemieślnicy starali się odtworzyć je tak, aby w miarę jak najwierniej oddać wygląd Rynku Starego Miasta i jego okolic sprzed 1939 roku.

Warszawa. Kamienice Greyberowska (nr 16) i Kupcewiczowska (nr 14) przy Rynku Starego Miasta. Foto: Liliana Kołłątaj
Warszawa. Kamienica Małodobrych (nr 12) przy Rynku Starego Miasta. Foto: Liliana Kołłątaj

Wojenne zniszczenia odkryły miejscami fragmenty średniowiecznych murów, które zachowano w zabezpieczonej formie. Takie miejsce możemy oglądać na przykład w kamienicy Bornbachów u zbiegu ulic Celnej i Brzozowej. W trakcie powojennej odbudowy budynku w narożniku budynku przy Brzozowej wyeksponowano zachowane relikty Bramy Gnojnej, która zamykała wejście na Rynek przez ulicę Celną. Brama istniała tu dość długo, rozebrano ją dopiero w latach trzydziestych XIX w., a jej pozostałości przetrwały w murach kamienicy.

IMG_20170813_122954~01-01-01
Kamienica Bornbachów nieopodal Rynku, przy ulicy Brzozowej z zachowanymi elementami murów średniowiecznych. Foto: Liliana Kołłątaj

Rynek w latach powojennych nie miał tej atmosfery, jaką znamy z końca XX wieku i czasów późniejszych. Nie tylko nie było na nim ogródków kawiarnianych, ale nawet nie wróciła tam Syrenka. Na fontannę z rzeźbą trzeba było poczekać aż do lat dziewięćdziesiątych. Na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku na rynku pojawili się malarze ze sztalugami, a wraz turyści, dla których „Krokodyl” i „Bazyliszek”, a potem kolejne restauracje, zaczęły wystawiać na otwartą przestrzeń stoliki i krzesła. Zanim jednak ten zwyczaj stał się staromiejską tradycją, przez wiele lat – w co trudno dziś uwierzyć –  Rynek był po prostu parkingiem. 

Rynek w latach powojennych spełniał rolę lokalnego parkingu.

Przepraszam, czy ja byłam z pieskiem, czy bez pieska…?😉🙂
Opisując Rynek z lat powojennych nie sposób nie przypomnieć słynnego zdjęcia z Panią Beatą Tyszkiewicz, autorstwa Johna Vachona.🙂
W tle – Rynek w roku 1963 w roli parkingu. Oczywiście cytat pochodzi z późniejszego filmu i chyba nikt nie będzie mieć problemu z jego identyfikacją.😉😃
Na wszelki wypadek dodam, że we wspomianym filmie wystąpił biały pudelek, nie jamnik Kacperek, a scenie z cytatem – wbrew sugestii – żaden piesek się nie pojawił.😉

Słynne zdjęcie Pani Beaty Tyszkiewicz na Rynku Starego Miasta

Teraz nie potrafimy już wyobrazić sobie Rynku bez stoliczków z parasolami, rozstawionych sztalug z obrazami i turystów fotografujących się przy Syrence. Okazuje się jednak, że obecny widok tego miejsca to wcale nie tak odległe czasy.🙂

Warszawa. Rynek Starego Miasta współcześnie. Foto: Liliana Kołłątaj

Fotografie archiwalne: fotopolska.eu oraz inne strony internetowe
Fotografie współczesne: Liliana Kołłątaj


Podoba Ci się ten artykuł? Będzie mi bardzo miło, jeżeli zostawisz ślad Twojej wizyty w postaci komentarza lub polubienia i zostaniesz stałym czytelnikiem tego bloga.

Możesz także zasubskrybować bloga i otrzymywać bezpośrednio na swoją skrzynkę pocztową informacje o nowych artykułach oraz o terminach spacerów historycznych i przyrodniczych, rajdów i wycieczek Klubu Globtrotera.



4 myśli w temacie “RYNEK STARÓWKI WARSZAWSKIEJ

  1. Ewa Balcerak 17/11/2023 — 18:21

    A dlaczego ja mam tylko dwa zdjęcia?

    Polubienie

  2. Ewa Korczak Korczak 17/11/2023 — 21:12

    Dziękuję i proszę o informacje o wyjzdach

    Polubienie

  3. Są wszystkie, tylko trzeba chwilę poczekać, jest jakiś problem na łączach. Sprawdziłam na swoim mailu, też w pierwszej chwili pojawiły się tylko trzy zdjęcia.
    Pozdrawiam serdecznie
    Liliana Kołłątaj

    Polubienie

  4. W tym roku to już raczej wyjazdów nie będzie. Może jeszcze zrobimy jeden wypad – do świątecznego Płocka. Myślimy nad tym i jeśli zdecydujemy, że tak, to w weekend będzie informacja.
    Pozdrawiam serdecznie
    Liliana Kołłątaj

    Polubienie

Dodaj komentarz

search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close