
W Warszawie iluminacji zimowych nie brakuje. Pięknie i radośnie rozświetlają długie, ciemne grudniowe wieczory. Jest kilka „wypasionych” ogrodów świetlnych, gdzie wstęp jest płatny (już tu pokazywałam). Ale jest też wiele miejsc, gdzie światełkami można nacieszyć się bezpłatnie. I wcale nie prezentują się słabiej od tych płatnych. Oczywiście główne i największe tego typu atrakcje znajdziemy na Starym Mieście, Krakowskim Przedmieściu i Świętokrzyskiej. Ale warto też wybrać się w rejony bardziej odległe od centrum.
Takim właśnie miejscem są Ogrody Ulricha. To przestrzeń przed galerią handlową Wola Park.



Nazwa nie jest przypadkowa – do czasów II wojny światowej włącznie znajdowało się tu faktycznie ogromne przedsiębiorstwo ogrodnicze rodziny Ulrichów.
Obecnie jest tu sympatyczny zielony park.
A rozkwita właśnie zimą.😃
W iluminacjach pojawiają się kwiaty, mandarynki i ananasy. I to też nie jest przypadkowe.
To teraz chyba czas na trochę faktów i bardziej szczegółowych informacji o tym miejscu. Ogrody Ulricha to kawał historii warszawskiego ogrodnictwa i kwiaciarstwa.
Wyżej napisałam: trochę informacji.
Ale tak bardzo ‚trochę’ to nie za bardzo się da. 😉
Zatem: krótko mówiąc: będzie trochę długo.
Dla tych, którzy dotrwają do końca wymyślę może jakąś nagrodę, może medal z ananasa. 🍍🍍🍍
Dlaczego akurat z ananasa?
Ano właśnie… To trzeba doczytać przynajmniej do połowy.😉😃



Zakład Ogrodniczy C. Ulricha został założony w 1805 r. przez Jana Krystiana Ulricha. Między ulicami Ceglaną, Ciepłą, Prostą i Żelazną znajdowały się szkółki drzew i szklarnie kwiatowe oraz budynek mieszczący kantor główny i skład nasion. W II połowie XIX w. okolica zaczęła być coraz gęściej zabudowywana, a jednocześnie Zakład rozwijał się coraz bardziej. Powstała konieczność przeniesienia działalności w inne miejsce. W efekcie firma wywędrowała aż poza granice miasta. W 1877 r. Ulrich zakupił tereny przy drodze będącej przedłużeniem ul. Górczewskiej.
Ogrody przy Ceglanej zostały zlikwidowane. Przy Ceglanej pozostało biuro i sklep w kamienicy. Teren dawnych ogrodów rozparcelowano, na miejscu drzewek owocowych i kamelii pojawiły się kamienice czynszowe.
Zabudowa w rejonie pierwszej firmy Ulrichów przetrwała do 1944 roku. Zrujnowane domy przy Ceglanej po wojnie rozebrano. Z czasem zniknął nawet ślad po ulicy, Ceglana zmieniła nazwę na Pereca. Na na miejscu zniszczonych domów kilka lat później swoje zabudowania pobudowała Mennica Warszawska, przeniesiona tu z Pragi. Trzeba przyznać, że firma kontynuowała tradycję ogrodów Ulricha. Biurowiec został otoczony pięknym i zadbanym terenem zielonym, z wieloma krzewami i drzewami. I tak to sobie trwało przez kilkadziesiąt lat. Na ścianie biurowca przy Ceglanej zawieszono tablicę przypominającą o ogrodniczej historii tego miejsca.
A później… no, to sami wiecie… Nie ma już w tym miejscu nie tylko Ogrodów Ulricha, ale nawet Mennicy Warszawskiej.



A co działo się w nowym miejscu, gdzie przeniosła się firma ogrodnicza?
Z czasem ten fragment wsi Górce, zaczął być nazywany Ulrychowem. Na obszarze 46 ha (niemało, prawda?) powstały grządki warzywne, ogrody owocowe, plantacje kwiatów, a także 30 szklarni, w których uprawiano m.in. słynne kamelie i ananasy Ulrichów. Dlaczego słynne? Bo w żadnym innym ówczesnym przedsiębiorstwie ogrodniczym na terenie Mazowsza, a pewnie i Polski, nie prowadzono uprawy tak egzotycznych roślin.
Gospodarstwo działało prężnie i rozwijało się. Przedsiębiorstwo funkcjonowało nawet w czasie wojny, zaopatrując Warszawę w żywność.
Po wojnie zarówno teren jak firma zostały upaństwowione. Działalność spółki Zakłady Ogrodnicze C.Ulrich zakończyła się praktycznie w roku 1958, wraz ze śmiercią Krystyny Machlejdowej, ostatniej Ulrichówny. Wprawdzie firma jeszcze przez jakiś czas istniała, ale było to staczanie się po równi pochyłej.



Obecnie większość terenu dawnego przedsiębiorstwa zajmuje centrum handlowe Wola Park. Ale kilka śladów dawnej firmy Ulrichów pozostały do dziś.
Przypomnijmy historię kilku miejsc i zlokalizujmy ich współczesną lokalizację.
W latach dziewięćdziesiątych XIX wieku przy bramie wjazdowej od strony ul. Górczewskiej, powstały dwa budynki gospodarcze: drewniany i murowany.
W drewnianym mieszkali pracownicy zakładu, murowany pełnił funkcje biurowe. Murowany budynek przetrwał wojnę, natomiast nie przetrwał współczesnych przemian Woli, został rozebrany przy budowie centrum handlowego. Zaś – o dziwo! 🙂 – drewniany istnieje do dziś. Po wojnie zmieniło się nieco jego przeznaczenie, dawna część będąca gospodą robotników zdominowała całość i od wielu lat mieści się tam restauracja. Mieszkańcy okolicy pamiętają ten budynek jako „Zieloną Chatę”, nazwana tak od charakterystycznego zielonego koloru, na który była pomalowana (tak swoją drogą – bardzo tam ten kolor pasował). Część osób kojarzy pewnie „Karczmę Soplicowo”, która działała tam bodajże do 2021 roku. Obecnie mieści tu włoska restauracja Trattoria da Antonio (zresztą jedna z kilku tej marki w Warszawie), której nazwa pochodzi od imienia właściciela i szefa, Antonio Centorrino.



Ale chodźmy nieco dalej.
Na początku XX w. wzniesiono przy ogrodzie murowany dom, zwany Pałacykiem. Latem mieszkały w nim rodziny Ulrichów i Machlejdów, którzy tworzyli tę świetnie prosperującą spółkę ogrodniczą.
Ten pałacyk zachował się do dziś. Obecnie mieści się tam restauracja pod nazwą „Willa Ogrodników”.



Przejdźmy dalej, kilkadziesiąt kroków na zachód.
Za budynkiem biurowym teren przeznaczono na ogród pokazowy. Nadal możemy tam podziwiać wyjątkowe odmiany drzew, m.in.: buk szkarłatny, buk zwisły, klon czerwony, dąb błotny.
Z okazji stuletniego jubileuszu firmy w 1905 r. ufundowano pomnik – popiersie Krystiana Ulricha i ustawiono go w owym ogrodzie. Z czasem wokół pomnika powstał park, przeprojektowany w 1936 r. przez architekta-ogrodnika Stanisława Schonfelda.
To miejsce także przetrwało. To dokładnie tu mamy obecnie, na pamiątkę po czasach minionych, Park im. Ulricha z kopią pomnika – popiersia założyciela przedsiębiorstwa – Krystiana Ulricha.
Park rozciąga między centrum handlowym a ulicą Górczewską, na dawnym Ulrychowie, nie wiedzieć dlaczego zwanym dzisiaj Kołem, podczas gdy nazwę Ulrychów nadano osiedlu na południe od terenu dawnych ogrodów. 😉
Zimą, na czas Świąt i karnawału ustawiana jest tu iluminowana instalacja przypominającą historię i twórców sławnego ogrodniczego przedsiębiorstwa.




Wypadałoby jeszcze wspomnieć o szklarniach. Teoretycznie można uznać, że zachowały się dwie – to te pawilony stojące przy alejce tuż przed wejściem do centrum handlowego. Tak naprawdę jednak obecnie są to już rekonstrukcje. Wprawdzie dwie dawne zachowane szklarnie początkowo faktycznie wyremontowano, ale okazało się, że nie przestawały do koncepcji ich współczesnego zagospodarowania, miały za małą powierzchnię i brak możliwości odpowiedniego wyposażenia. Teraz w jednym ze „szklarniowych” pawilonów utworzono Food Hall, czyli mówiąc prościej: przestrzeń gastronomiczną, różne barki i stoiska z jedzonkiem. Dekoracje wewnątrz przypominają historię miejsca, a w podziemiach trafimy na tunel z czerwonej cegły, prawdopodobnie pozostałość po dawnych piwnicach. W drugim pawilonie mamy zaś swojsko brzmiący „Klub Fikołki „, czyli miejsce zabaw dla dzieci, gdzie można też zorganizować imprezkę okazjonalną.



Uff… to by było na tyle…🙂 Kto dobrnął do końca? 😃
Dla tych, co doczytali do tego miejsca – mały bonus w postaci dodatkowej porcji fotek z zimowych iluminacji Ogrodów Ulricha. ✨️🌟✨️
A tak na marginesie – właśnie zimą warto wybrać się tam dla tych iluminacji. ✨️🌟


















Podoba Ci się ten artykuł? Będzie mi bardzo miło, jeżeli zostawisz ślad Twojej wizyty w postaci komentarza lub polubienia i zostaniesz stałym czytelnikiem tego bloga.
Możesz także zasubskrybować bloga i otrzymywać bezpośrednio na swoją skrzynkę pocztową informacje o nowych artykułach oraz o terminach spacerów historycznych i przyrodniczych, rajdów i wycieczek Klubu Globtrotera.


