Tekst i zdjęcia: Ryszard Świercz
Madurodam jest najmniejszym miastem Holandii. I to dosłownie.
Wszystkie znajdujące się w nim eksponaty są dokładnie 25 razy mniejsze niż w rzeczywistości.
Do wykonania tak małych eksponatów z ogromną precyzją potrzeba czasu oraz nakładu pracy wielu osób.
Jak pracochłonnym zajęciem jest wykonanie miniaturowej budowli świadczy fakt, że wykonanie kompleksu budowli banku ING zajęło aż 4 lata.
Ponadto na 18 tysiącach metrów kwadratowych powierzchni parku znajduje się: 66 tysięcy mieszkańców (krasnali, jak twierdzą dzieci), 30 tysięcy prawdziwych cebulek kwiatowych, 5236 prawdziwych miniaturowych drzewek i setki maleńkich samochodzików, pociągów, samolotów itd.
Madurodam jest prawdziwą frajdą dla najmłodszych, którzy w końcu mogą poczuć się duzi! Ale myli się ten, kto myśli, że to miejsce tylko dla najmłodszych. Madurodam zachwyca także dorosłych. Miasteczko odwiedzają corocznie rzesze turystów.
O miniaturowym miasteczku w Hadze wiedzą wszyscy, zarówno miejscowi jak i okazjonalni turyści.
Postanowiłem i ja poczuć się jak Guliwer i wstąpić do krainy liliputów.
Trochę historii
Madurodam jest nie tylko parkiem zabawy i rozrywki, ale także monumentem wojennym i organizacją charytatywną.
Park został powołany do życia w 1952 roku na pamiątkę bohatera wojennego Georg’a Maduro, który zmarł 9 lutego 1945 roku w obozie koncentracyjnym Dachau.
Madurodam zostało sfinansowane przez rodziców Georg’a, ale inicjatorką pomysłu była pani Boon-van der Starp, która liczyła, że miniaturowe miasteczko przynniesie środki finansowe na stypendia i darowizny dla młodzieży.
Pani Starp, wzorując się na miniaturowym miasteczku w angielskim mieście Beaconsfield, pragnęła stworzyć organizację wspierającą finansowo stowarzyszenie działające na rzecz chorych na gruźlicę studentów w Laren.
Państwo Maduro zdecydowali przeznaczyć środki finansowe na budowę miniaturowego miasteczka jako miejsca pamięci ich zmarłego syna.
Architekt S.J. Bouma, po wizycie w angielskim miniaturowym mieście, zrobił projekt holenderskiego mini miasta, w skali 1:25, którego założeniem i myślą przewodnią było: miasteczko z uśmiechem.
Tak też pozostało do dziś, a Stichting Madurodam Steunfonds wspiera wiele projektów dla młodzieży.
Miniaturowe miasto ma swojego burmistrza. Tę prestiżową funkcję jako pierwsza pełniła królowa Beatrix przez 28 lat. Od momentu otwarcia Madurodam do objęcia tronu przez księżniczkę Beatrix w 1980 roku.
Począwszy od tego momentu, każdego roku burmistrz Madurodam wybierany jest przez Jeugdgemeentenraad, składającą się z 22 uczniów szkół średnich.
Madurodam nie jest jakimś tam parkiem rozrywki, a znajdujące się w nim eksponaty są prawdziwymi dziełami sztuki.
Świadczy o tym chociażby technika budowy eksponatów.
Plany budowli zostały wykonane na podstawie autentycznych rysunków architektonicznych rzeczywistych budowli, a jeśli takie nie istnieją najpierw powstaje plan budowli a potem zostaje on zmniejszony 25 razy.
Samo wykonanie makiety budynku, to tylko początek pracy, bo najtrudniejsze zadanie to dekoracja. Diabeł tkwi w szczegółach. Osoby zajmujące się dekoracją makiet wiedzą o tym doskonale.
Dekoracja odbywa się na podstawie zdjęć autentycznych budowli, które w przeciągu trwania procesu są systematycznie aktualizowane.
Przechodząc się uliczkami miniaturowego miasta nie można oprzeć się poczuciu, że Madurodam żyje. To złudne wrażenie spotęgowane jest obecnością ręcznie robionych figurek, które żyją w miasteczku. Figurki odgrywają prawdziwe sceny, jakie mają miejsce na holenderskich ulicach. W jesienne, deszczowe dni mieszkańcy w płaszczach i z parasolem nad głową wychodzą na ulice, latem zakładają sandały i okulary słoneczne a zimą czapki i ciepłe rękawice.
Miasteczko obchodzi także wszystkie ważne wydarzenia, jakie mają miejsce w prawdziwym świecie. Z okazji świąt na placach Madurodam pojawiają się miniaturowe choinki, przystrojone światełkami a tego roku zorganizowano nawet wyścig łyżwiarski.
Przy wykorzystaniu energii słonecznej poruszają się pojazdy, pociągi, statki a w wielu miejscach, jak stacje czy filharmonie – gra muzyka.
Nic więc dziwnego, że spacerując uliczkami miniaturowego miasta, ma się wrażenie, że jest się Guliwerem w krainie liliputów!
***
***
***
***
Mili Czytelnicy
Blog Klubu Groblotera jest przedsięwzięciem non profit korzystającym z hostingu w domenie WordPress. Redakcja bloga nie odpowiada za rodzaj i treść reklam zamieszczanych pod artykułami.
Cudowne miejsce, które uwielbiam. Może uda mi się kiedyś tam jeszcze wrócić 😉
PolubieniePolubienie
My planujemy wybrać się tam w przyszłym roku i połączyć to z wizytą w Keukenhof.
PolubieniePolubienie