
Lubiąż. Dawne opactwo cystersów. Zaledwie godzina jazdy na zachód od Wrocławia (dokładnie 54 km), a wciąż nie po drodze, choć we Wrocławiu bywamy średnio raz w roku. Wreszcie udało się, dotarliśmy tam z Klubem Globtrotera w trakcie długiego weekendu majowego.

Główny obiekt to budynek klasztoru połączony z Pałacem Opatów – od wielu lat w nieustającym remoncie. Dzieje tego miejsca sięgają głebokiego średniowiecza. Już w 1150 roku powstał klasztor benedyktynów, którzy zbudowali kościół św. Jakuba, istniejący do dziś i popadający w ruinę. Benedyktyni opuścili Lubiąż po zaledwie kilkunastu latach.

W wieku XVII gotycką świątynię częściowo przebudowano w stylu barokowym, zmieniając zwłaszcza wystrój wewnętrzny. Pierwotnie służyła ona jako kościół parafialny dla pracowników świeckich klasztoru. Po sekularyzacji klasztoru w 1810 roku kościół sw. Jakuba przekazany został miejscowej gminie ewangelickiej w roku 1836. Swoją funkcję pełnił aż do roku 1945.

Pierwsi cystersi przybyli do grodu nad Odrą już w 1163 roku i to oni założyli tu pierwszy na Śląsku kościół i klasztor tego zakonu. Sprowadził ich do Lubiąża z Turyngii książę Bolesław I Wysoki. Już w średniowieczu klasztor był ważnym ośrodkiem kultury i piśmiennictwa, który niebawem zgromadził pokaźną kolekcję ksiąg. Dla tych bogatych i cennych zbiorów powstała wspaniała biblioteka. Sala ta istnieje do dziś i jest obecnie w trakcie renowacji.

Inną zabytkową salą, z bogatym wystrojem barokowym, którą możemy podziwiać także współcześnie, jest przepiękny refektarz letni. Po długich latach renowacji jest już udostępniony dla zwiedzających.


Pomieszczeniem, która przyprawia o zawrót głowy, przesyconym dekoracjami i typowo barokowym przepychem i nadmiarem jest tzw. Sala Książęca, która służyła jako sala balowa. To także jedni z tych pomieszczeń, w których przeprowadzono renowację i udostępniono do zwiedzania.


Obecny barokowy kompleks powstał dopiero na przełomie XVII i XVIII wieku, częściowo nadbudowany na pozostałościach wcześniejszych obiektów, zrujnowanych przez wojny husyckie, Reformację i wojnę trzydziestoletnią.

Czasy świetności opactwa skończyły się wraz objęciem tych terenów przez zabór pruski. Król pruski w 1810 skasował zakon cystersów, przywłaszczając sobie jego dobra. Zniszczono wiele dzieł sztuki, przepadły zbiory biblioteki cysterskiej. W klasztorze zaś urządzono szpital. Jeszcze gorzej rzecz miała się w czasach II wojny światowej i później. Niemcy uruchomili produkcję militarną, zatrudniając do niej więźniów.

Dewastacji po wojnie dokończyła Armia Czerwona. Żołnierze rosyjscy stacjonowali w Lubiążu do 1948 r., następnie urządzono w klasztorze szpital psychiatryczny dla czerwonoarmistów.

Od 1989 roku prowadzone są prace renowacyjne. Od 1996 roku zaczęto go udostępniać turystom. Obecnie obiekt można zwiedzać z tamtejszym przewodnikiem.
Wstęp jest płatny, a wejścia są o pełnych godzinach, zwiedzanie trwa ok. 40 – 50 minut. Dotychczas udostępniono jadalnię opata, salę książęcą, kościół NMP oraz refektarz.


Klasztor to nie jedyny obiekt opactwa. Część funkcjonuje nadal, choć w zamienionych funkcjach i dzięki temu pozostaje w dobrym stanie, tak jak dawna kancelaria klasztorna, czy budynek bramny z towarzyszącymi zabudowaniami, obecnie wykorzystywane do celów mieszkalnych, administracyjnych i turystycznych.



Część obiektów niestety coraz bardziej papada w ruinę i nie zanosi się, by szybko ktoś się nimi zajął. Do takich należy np. kościół św. Jakuba, niegdyś pierwsza świątynia opactwa.

Towarzyszą mu smętne pozostałości zabudowań browaru i piekarni oraz donu mieszkalnego rzemieślników klasztornych.


A tak wyglądało to jeszcze w latach dwudziestych ubiegłego stulecia.

Ale trudno się obecnie dziwić. To ogromny teren, a sam klasztor to niezwykle wielkie gmaszysko – największe opactwo cystersów w Polsce i jedno z największych w Europie – i na nim koncentrują się prace restauracyjne. Powierzchnia klasztoru to 6402 m², a jego kubatura wynosi 190000 m³. To skarbonka bez dna. Remont takiego kolosa to niesamowite przedsięwzięcie.


Na wizytę w opactwie trzeba zarezerwować min. 2 godziny, zwłaszcza jeśli mielibyście ochotę na trochę ciekawych zdjęć, bo motywów nie brakuje.



Z fotografowaniem wewnątrz jest różnie i zależy to od przewodnika, jeden pozwala, drugi nie pozwala fotografować.
Po trudach zwiedzania (nie przesadzam – trochę wysiłku trzeba włożyć, bo teren ogromny) nadwątlone siły można zregenerować w niewielkiej kawiarence, nieopodal bramy wejściowej do opactwa (na zdjęciu poniżej pierwszy dom po lewej stronie). Tam też znajdziecie toalety.

Jeśli jeszcze nie byliście, to polecam.
Zdecydowanie warto się wybrać, choć odczucia indywidualne na pewno będą się różnić. Całość, mimo stanu zaniedbania robi ogromne wrażenie.
Mnie się podobało. Mojej dzielnej globtroterce na czterech łapach też. 🙂

Informacje szczegółowe o klasztorze i jego historii oraz o innych ciekawych miejscach w Lubiążu znajdziecie na oficjalnej stronie miejskiej pod poniższym linkiem
http://www.lubiaz.pl/turystyka/zabytki

Podoba Ci się ten artykuł? Będzie mi bardzo miło, jeżeli zostawisz ślad Twojej wizyty w postaci komentarza lub polubienia i zostaniesz stałym czytelnikiem tego bloga.
Możesz także zasubskrybować bloga i otrzymywać bezpośrednio na swoją skrzynkę pocztową informacje o nowych artykułach oraz o terminach spacerów historycznych i przyrodniczych, rajdów i wycieczek Klubu Globtrotera.


Ten klasztor jest mi wyjątkowo bliski nieopodal mam rodzinę bywam tu stosunkowo często.
Poznałem ten obiekt na początku lat 90-tych i to bardzo dokładnie miałem taka wówczas okazję, obecnie zawsze chętnie wracam do Lubiąża i samego klasztoru. I jeszcze co bardzo ciekawe z drugiej strony wioski stoi na niewielkim wzgórku kolejna barokowa perła Lubiąża to kościół św. Walentego Męczennika i jak na warunki Lubiąża jest ogromny i to daje wyobrażenie tego co i jak robili na tym terenie cystersi / Pozdrawiam
PolubieniePolubienie