
Jest takie miejsce w centrum Warszawy, gdzie można w ciągu kilku minut przenieść się z wielkomiejskiego huku w świat ciszy i spokoju. Miejsce zupełnie unikatowe, enklawa zieleni, ogrodów i śpiewających ptaków.
To Jazdów, osiedle domków fińskich.
Powstało w 1945 roku na tyłach Parku Ujazdowskiego, przy ul. Jazdów, jako tymczasowa siedziba dla architektów i pracowników Biura Odbudowy Stolicy. W Warszawie zbudowano wtedy trzy osiedla: na Polu Mokotowskim, przy ul. Szwoleżerów i na Ujazdowie. Tego typu domków przywieziono wówczas do Polski kilka tysięcy. Budowano z nich osiedla także na Śląsku, dla górników i tam można jeszcze spotkać relikty tej zabudowy. W Warszawie pozostały do dziś tylko fragmenty Osiedla Jazdów.

Na początku zamieszkali tu m.in. współautorzy MDM i Trasy W-Z – Stanisław Jankowski oraz Jan Knothe, urbanista Kazimierz Marczewski, a także Jan Bogusławski, autor planu urbanistycznego osiedla na Jazdowie, późniejszy projektant odbudowy Zamku Królewskiego. Później następowały rotacje. Pierwsi mieszkańcy przeprowadzali się do wygodniejszych mieszkań i domów, a ich miejsce zajmowali artyści. W latach siedemdziesiątych zamieszkali tu m. in. Jonasz Kofta, Barbara Wrzesińska, Maria Czubaszek. Niektórzy z pierwszych rodzin i ich potomkowie mieszkają tu do dziś i nie wyobrażają sobie, by mieli się przenieść w inne miejsce.

Osiedle Jazdów planowane było na 5 lat. A mija już 76 rok jego istnienia.
Z pierwotnych 90 domków (niektóre źródła podają nawet 95) pozostało już tylko 27. Większość dawnego osiedla zajęły tereny ambasad i Trasa Łazienkowska. Mieszkańcom nie pozostawiano wyboru, bo przecież cały czas ich domy miały status tymczasowy. Lokatorów wysiedlano, budynki rozbierano. Kilka lat temu niewiele brakowało, by zniknęło całe osiedle.
Jazdów to swego rodzaju cywilizacyjny ewenement. W środku miasta istnieje zamieszkały obszar, gdzie nie ma instalacji gazowej i ciepłowniczej. W domach jest kanalizacja i sieć elektryczna, ale nie ma miejskiego ogrzewania i ciepłej wody. Te „luksusy” mieszkańcy muszą zapewnić sobie sami, toteż domy ogrzewane są piecami.
Na początku było jeszcze skromniej.
Przywiezione w elementach domki zmontowano na pustej przestrzeni, jeszcze wśród resztek gruzów – ruin zniszczonych w czasie wojny budynków wojskowego Szpitala Ujazdowskiego.

Gruzy towarzyszyły mieszkańcom osiedla jeszcze przed kilka lat. Teren sukcesywnie był porządkowany i zagospodarowywany. Teren szpitala był rozległy, zajmował przestrzeń od Zamku Ujazdowskiego do ulicy Górnośląskiej i od wschodniej granicy Parku Ujazdowskiego niemal po Myśliwiecką. Na początku II wojny szpital przyjął ok. 5000 rannych żołnierzy z armii Warszawa, Modlin, Łódź, Poznań i Pomorze. Po niemieckich bombardowaniach już we wrześniu 1939 r. część pawilonów legła w gruzach. Na obrzeżach terenu szpitala, przy ogrodzeniu Parku Ujazdowskiego założony został cmentarz ofiar nalotów, zwany Cmentarzem Obrońców Warszawy.

W czasie wojny szpital działał w pozostałych budynkach. Kres jego istnieniu przyniósł koniec sierpnia 1944. Niemcy nakazali ewakuację szpitala, a pawilony podpalili.

Ocalało, w stanie nadającym się do odbudowy i dalszego użytkowania zaledwie kilka budynków, które istnieją do dziś. Jeden z nich zajmuje biblioteka medyczna, w innym działa przychodnia, w kolejnym umieszczono przedszkole. Jeden nadal pozostaje obiektem medycznym.
W takiej oto scenerii: pomiędzy cmentarzem, gruzami pawilonów szpitalnych, kilkoma zrujnowanymi, ale ocalałymi budynkami Szpitala, (w tym wypalonymi murami dawnego Zamku Ujazdowskiego, będącego częścią lazaretu Ujazdowskiego już od czasów stanisławowskich) architekci i pracownicy Biura Odbudowy przystąpili do składania drewnianych domów, dostarczonych z Finlandii. Po zaledwie kilku tygodniach wprowadzili się mieszkańcy, jako że konstrukcja budynków jest tak prosta, że do ich zmontowania potrzeba tylko kilku osób. Postawiono także wspólną łaźnię ( jako że w domkach nie było ciepłej wody), przedszkole, szkołę i sklep. Domy miały od 54 do 60 m² powierzchni, dwa pokoje z kuchnią, poddasze i werandę. Wszystko to stało na otwartym terenie, bez ogrodzeń i podziału na parcele, jak wygląda to obecnie. Ocalały dawny pawilon radiologii, ten w którym obecnie mieści się placówka medyczna, przekształcono w biura i pracownie Biura Odbudowy Stolicy. Z czasem przybywało zieleni, rosły posadzone drzewa, domki otoczyły ogródki. Mieszkańcy własnym sumptem i według własnych pomysłów (wszak byli to architekci i budowlańcy) dokonywali napraw i udogodnień.

W 2010 roku władze dzielnicy Śródmieście postanowiły zlikwidować osiedle, a teren przeznaczyć na cele komercyjne i użyteczności publicznej, między innymi kolejne ambasady i budynki rządowe. Nie przedstawiono jednak konkretnego planu zagospodarowania przestrzennego. Rozpoczęła się batalia mieszkańców i sympatyków osiedla o Jazdów. Jeszcze w czerwcu 2012 roku stało tu 31 domków. Po wyprowadzce mieszkańców rozebrano kolejne 4 budynki.
W odpowiedzi na plany urzędników powstała inicjatywa Otwarty Jazdów, dzięki działaniom ludzi w niej zrzeszonych udało się doprowadzić do ocalenia nietypowej zabudowy wraz z całym jej otoczeniem.
Tematem likwidacji osiedla zainteresował się także Ambasador Finlandii, Jari Vilén, którego pradziadek pracował w Finlandii w fabryce, przy wytwarzaniu domkowych prefabrykatów. Aktywnie wspierał działania ujazdowskich społeczników. Podkreślał, że Finowie do dziś żałują postawionych u siebie po wojnie takich osiedli, które rozebrano w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych.
Wysiedlenia zostały powstrzymane. Udało się także ocalić i zaadaptować przestrzenie 8 niezamieszkałych, opuszczonych domków, w których zainstalowały się rozmaite inicjatywy kulturalne.

Wiosną 2017 r. układ urbanistyczny osiedla został wpisany do rejestru zabytków, domki – do ich gminnej ewidencji. Duża część zachowanych i nadal należących do miasta budynków została przeznaczona na działalność kulturalną i społeczną.
Efektem działań stowarzyszenia Partnerstwo Otwarty Jazdów jest powstanie na terenie osiedla największego społecznego domu kultury.
Obecnie w domkach i otaczających je ogrodach odbywają się tu wernisaże, wystawy, warsztaty plastyczne, koncerty, wykłady, prezentacje, zajęcia dla dzieci, młodzieży i dorosłych, takie jak nauka języków obcych, joga czy wspólne uprawianie kwiatów i warzyw w społecznym ogrodzie.
Podoba Ci się ten artykuł? Będzie mi bardzo miło, jeżeli zostawisz ślad Twojej wizyty w postaci komentarza lub polubienia i zostaniesz stałym czytelnikiem tego bloga.
Możesz także zasubskrybować bloga i otrzymywać bezpośrednio na swoją skrzynkę pocztową informacje o nowych artykułach oraz o terminach spacerów historycznych i przyrodniczych, rajdów i wycieczek Klubu Globtrotera.

