
Trochę Białegostoku.
Nie tylko Kraków ma Planty. W Białymstoku też możemy pospacerować po rozległym parku o tej nazwie. I tam właśnie, nieopodal murów ogrodu Branickich, siedzi i szczerzy zęby zaklęty w kamień pies o imieniu Kawelin. Rzeźba ta stoi tam już nawet współcześnie dość długo, a jej historia jest jeszcze dłuższa.

Śliczny stworek, prawda? 🙂
Równie urodziwy był jego imiennik, carski oficer Mikołaj Kawelin, białostocki bogacz, działacz sportowy i filantrop, obdarzony niezwykłym poczuciem humoru i słynący z niecodziennych pomysłów, prezes klubu Jagiellonia i propagator kolarstwa. Był właścicielem kilkunastu tysięcy hektarów lasów, posiadał tartaki i mleczarnie.
Można by o nim powiedzieć, że to taki białostocki Wieniawa-Długoszowski, gdyby nie narodowość i ciut mniej atrakcyjny wygląd.

Kawelin wraz z małżonką mieszkał w podmiejskiej posiadłości Majówka. Posiadał też apartament w słynnym białostockim hotelu Ritz, rangą porównywalnym z warszawskim Bristolem.

O Kawelinie i jego wizytach w owym hotelu krążą legendy i anegdoty. Przytoczę tu te najbardziej znane.
Pewnego wieczoru pułkownik zamówił wszystkie dorożki, które stały pod hotelem.
W jednej usiadł on sam. W drugiej zostawił kapelusz, w trzeciej zaś płaszcz, w czwartek rękawiczki. Inni goście byli zmuszeni wracać do domu pieszo, bowiem dorożek zabrakło.
Innym razem wjechał do hotelu na koniu.
Jakby nigdy nic podjechał pod bar i zamówił dwa kieliszki szampana. Jeden dla siebie, drugi dla … konia.

Jak widać z ilustracji archiwalnych pies w parku Planty stał już w czasach przedwojennych i bardzo chętnie pozował do zdjęć pamiątkowych. Do dziś się pod tym nic nie zmieniło, Kawelin jest bez wątpienia najbardziej znanym psem w Białymstoku i chyba najczęściej fotografowanym obiektem w parku Planty.🙂

Białostoczanie tak kochali Mikołaja Kawelina, że nazwali jego imieniem rzeźbę buldoga angielskiego, która stała przy ogrodzeniu ogrodu pałacu Branickich. Twierdzili bowiem, że pies podobny jest do pułkownika. Gdy ten dowiedział się o tym, ponoć śmiał się przez kilka godzin.
Rzeźba stojąca obecnie w parku Planty to replika, ustawiona tam dopiero w 2005 r. Jej autorką jest Małgorzata Niedzielko.

A sam Mikołaj Kawelin… Carski oficer po wybuchu II wojny światowej musiał uciekać przed Armią Czerwoną. Opuścił Białystok i zawędrował do Warszawy. Tu zmarł w lipcu 1944 r.
Podobno tego samego dnia psa zabrali, czy raczej wyszabrowali, Niemcy wycofujący się z Białegostoku. Sądzili bowiem, że rzeźba ma większą wartość historyczną.
W rzeczywistości statuetka psa była po prostu parkowym pojemnikiem na śmieci i nie bez powodu buldog został wyrzeźbiony z otwartym pyskiem. Podobieństwo buldoga do carskiego pułkownika wcale nie było przypadkowe. Białostoccy rzeźbiarze wpadli bowiem na przewrotny pomysł, by parkowej śmietniczce w kształcie psa nadać rysy twarzy Kawelina. Widać któremuś z nich musiał mocno nastąpić na odcisk, skoro zaplanowali go w ten sposób ośmieszyć. Na szczęście Kawelin miał poczucie humoru i zupełnie się tym nie przejął i sytuację podsumował stwierdzeniem, że obrażać można się tylko na równych sobie, zaś autorzy pomysłu to po prostu żałośni ludzie.

Mikołaj Kawelin spoczął na wieki na warszawskim cmentarzu prawosławnym, gdzie odwiedzają go kibice Jagiellonii. Oni to odrestaurowali nagrobek i dbają o niego nadal. Grób Kawelina mieliśmy nie tak dawno okazję oglądać podczas wspólnego spaceru po tym cmentarzu.

* * * * * * * * * * * *
Do Białegostoku Klub Globtrotera wybiera się już niebawem. Wycieczkę zaplanowaliśmy na 17 lipca. Oczywiście tego cudaka też wtedy obejrzymy. Jeśli macie ochotę wybrać się z nami, to szczegóły znajdziecie tu
👇👇👇


Podoba Ci się ten artykuł? Będzie mi bardzo miło, jeżeli zostawisz ślad Twojej wizyty w postaci komentarza lub polubienia i zostaniesz stałym czytelnikiem tego bloga.
Możesz także zasubskrybować bloga i otrzymywać bezpośrednio na swoją skrzynkę pocztową informacje o nowych artykułach oraz o terminach spacerów historycznych i przyrodniczych, rajdów i wycieczek Klubu Globtrotera.


1 myśl w temacie “PIES KAWELIN”