
Nalewki…
To taka magiczna nazwa ulicy. Od razu kojarzy się z gwarem, tłumem sprzedających i kupujących, z pejsami i zapachem czosnku, a przede wszystkim z przedwojenną Warszawą.
We współczesnej Warszawie po dawnych Nalewkach pozostały ledwo widoczne ślady…

Na aktualnym planie Warszawy znajdziemy wprawdzie niewielką uliczkę o tej nazwie.
Tyle tylko, że współczesna ulica na Muranowie, odchodzącą od Zamenhofa, nie ma kompletnie nic wspólnego z przedwojennymi Nalewkami. Nigdy, nawet mały fragment tej przedwojennej tamtędy nie prowadził.
W dodatku obecne Nalewki to odcinek przedwojennej Gęsiej, która zaczynała się w tym miejscu, a kończyła przy Okopowej. Zatem nie ma żadnego uzasadnienia dla nadania takiej nazwy temu kawałkowi przestrzeni na nowym osiedlu, powstałym całkowicie w latach powojennych. Kto i dlaczego zadecydował o takiej lokalizacji? Dziś już trudno ustalić.

Dla porównania poniżej plan z I połowy XX wieku, z dawnym przebiegiem Nalewek.
Przy okazji wypada wspomnieć, skąd wzięła się nazwa ulicy. Wielu osobom nasuwają się tu skojarzenia alkoholowe.😉 Poniekąd coś w tym jest, jako że ma ta nazwa związek z nalewaniem płynu. Tyle że nie alkoholu, a wody i nie do flaszek, a do zbiorników i wiader. Niegdyś był tu gościniec biegnący na północ, częściowo wzdłuż rzeczki zwanej w XV w. Bełczącą, a później Naliwką lub Nalewką. Znajdowały się tu źródła i zbiorniki wodne zwane nalewkami, z których drewnianymi rurami prowadzono wodę do Starej Warszawy.

Z przedwojennego przebiegu Nalewek pozostał niewielki fragment, może 100 metrów, a może nawet mniej – obok Arsenału, czyli obecnego Muzeum Archeologicznego. A na tym kawałku kilkadziesiąt metrów oryginalnych, „carskich” torów tramwajowych, które jakimś cudem przetrwały sprzed I wojny światowej.
Ale próżno było szukać tam tabliczki z przedwojenną nazwą. Po wojnie ten fragment dawnych Nalewek przez wiele lat nosił nazwę ulicy Bohaterów Getta. Zważywszy, że Nalewki były ulicą praktycznie w 100% żydowską, powiedzmy, że ma to sens, ale do dawnej nazwy miało się nijak.


Ostatnio, od 2019 roku, nazwę tego zachowanego fragmentu zmieniono i obecnie mamy tam Stare Nalewki. Cóż, nie pozostało nic innego, jak uwzględnić aktualne status quo, że półtora kilometra dalej istnieje już dość dawno „przeprowadzona” ulica o nazwie Nalewki, choć jej umiejscowienie z historycznym przebiegiem nie ma nic wspólnego.

Warto przypomnieć, że w pierwszej połowie XX wieku Nalewki były miejscem o największym nagromadzeniu sklepów w Warszawie. Znajdowały się tu warsztaty rzemieślnicze, sklepy, domy handlowe, punkty usługowe i księgarnie.

Już w 1913 roku na przestrzeni niecałego kilometra działało 329 placówek handlowych różnych branż, a tuż przed II wojną światową można się było doliczyć tam około 1000 firm.
Z braku miejsca od frontu część z nich miała lokale od strony ulicy, a część w oficynach kamienic od strony podwórek.
Na Nalewkach życie tętniło od rana do wieczora, interesy i transakcje robiono w sklepach, w bramach, na ulicy.



Varsavianista Jerzy Majewski tak opisuje przedwojenne Nalewki.
„W 1939 r. w jednej tylko kamienicy pod numerem 33 znajdowały się: pakownia towarów Aronowicza, wyroby kościane Joela Bajcza, hurtownia szkła Apelblata, dom sprzedaży przędzy bawełnianej Borenszteina, cztery biura ekspedycyjno-przewozowe: Borychowskich, Gelbluma, Glezina i braci Jastrząb. Do tego trzy sklepy z kajetami, księgami buchalteryjnymi i materiałami piśmiennymi Izraela Glaszmita, Szyi Cukier i Kornbluma, magazyn sprzedaży etykiet i dodatków dla przemysłu cukierniczego Rabinowicza, skład miedzi Rotenberga, sklep skór, galanterii i wyrobów metalowych Silmana, skup surowych skórek Pentelki, wytwórnia obuwia Chaskiela Lipy Ostroga, wytwórnia pończoch Zenit, pracownia skrzyń Wandela i Wurcela, wędliniarnia Moszka Kornbluma i wreszcie kawiarnia Wajnberga. A to tylko te, które miały własny telefon – więc ich nazwy zachowały się w przedwojennych książkach telefonicznych. Nie liczymy więc maleńkich zakładów szewskich, sklepików spożywczych, mikroskopijnych wytwórni mieszczących się kątem w mieszkaniach.”

Widok w kierunku pl. Muranowskiego

Atrakcyjność handlowa tego miejsca sprawiła, że powstał tam nawet, jeszcze przed I wojną światową, ogromny dom towarowy – słynny Pasaż Simonsa, na który składały się dwa budynki, usytuowane przy skrzyżowaniu z Długą, na wprost Arsenału. Miały tam swoje siedziby nie tylko sklepy i hurtownie, ale także różne biura i firmy.
To właśnie w tym rejonie 26 marca 1943 roku odbyła się brawurowa akcja pod Arsenałem, przeprowadzona przez Szare Szeregi w celu uwolnienia więźniów przewożonych z Alei Szucha na Pawiak, wśród których był Janek Bytnar – „Rudy”.
Pasaż Simonsa zniszczony został częściowo już podczas obrony Warszawy we wrześniu 1939 r. Spłonął od bomb zapalających, które spadły na gmach frontowy na rogu Nalewek i Długiej. Ruiny rozebrano w latach wojny, pozostawiając siedmiopiętrowy żelbetowy fragment budynku przylegający do Nalewek. Podczas Powstania Warszawskiego stał się on redutą powstańczą, bronili go żołnierze z Batalionu „Chrobry I”. Ostatecznie runął 31 sierpnia 1944 roku, po bombardowaniu z samolotu niemieckiego, grzebiąc w swych ruinach ponad 200 osób, w 120 żołnierzy batalionu Chrobry I. Szczątki większości z nich spoczywają tam do dziś, pod zwałami cegieł i ziemi, gdyż po wojnie udało się ekshumować tylko część ciał.

Ostatnio wiele razy podnoszony był temat odbudowy Pasażu, powstawały projekty i wizualizacje. Do tej pory pozostaje to jednak w sferze planów. Nie przeszkodziło to w zbudowaniu dwóch apartamentowców na sąsiedniej działce, tuż obok miejsca wojennej tragedii. Wprawdzie nie dokładnie w tym samym miejscu, bo działka częściowo pokrywa się z terenem zajmowanym przez Pasaż Simonsa, ale nie w tej części, w której utworzono redutę powstańczą. Przed rozpoczęciem budowy przeprowadzono gruntowne badania terenu. Znaleziono tam fragmenty ceramiki z XVIII i XIX wieku, ale żadnych ludzkich szczątków.

II wojna światowa niestety położyła kres nie tylko Pasażowi Simonsa, ale całym Nalewkom tętniącym handlem i życiem. Już na samym początku wojny, we wrześniu i październiku 1939 całkowicie zmienił się obraz ulicy.
Później prawie całe Nalewki znalazły się w obrębie getta. Tam też, nieopodal wejścia do Ogrodu Krasińskich, od momentu utworzenia getta, znajdowała się jedna z jego bram. Przesunięta została później do zbiegu ulic Świętojerskiej i Nalewek. Miejsce to upamiętniono jednym z pomników muru getta.


Zerknijmy na jeszcze jeden widok z Nalewek . To spojrzenie od strony ulicy Świętojerskiej w kierunku Arsenału. Józef Szermentowski namalował ten obraz w 1854 r.

Dziś sceneria tego miejsca jest kompletnie inna. Zachował się tylko widoczny na trzecim planie budynek Arsenału. Obecnie w tym miejscu rozciąga się park z pomnikiem bitwy o Monte Casino, reliktem przedwojennych torów tramwajowych i wybiegiem dla psów. A na obrzeżu obrazu po prawej stronie, tuż za kamienicami biegnie powojenna ulica Nowotki, przemianowana później na Andersa. Jedyny budynek, który przetrwał do dziś to Arsenał.
Na obrazie zwraca uwagę gmach z wieżą. To zabudowania I oddziału straży pożarnej u zbiegu Nalewek i Nowolipek. Budynek powstał w 1767 r. według projektu Jakuba Fontany. Początkowo przechowywano tam wozy konne i narzędzia do brukowania i remontów ulic.
W 1814 r. ulokowano w budynku koszary dla żołnierzy Artylerii Konnej Królewsko-Polskiej, powracających z Francji. Po 1834 r. północną część przeznaczono na siedzibę powołanej 1 stycznia 1835 Komendy Warszawskiej Straży Ogniowej i I Odziału WSO. Pomieszczenia od południa pozostawiono dla wojska. Wówczas też dobudowano wieżę obserwacyjną (zwaną czatownią lub dostrzegalnią), którą rozebrano w 1930 r.


W 1936 roku Komenda WSO przeniosła się do nowo wybudowanego budynku przy Polnej 1, a na Nalewkach pozostał oddział Straży Ogniowej. Strażacy użytkowali budynek przez ponad 100 lat, do roku 1944, gdy został zniszczony w trakcie walk Powstania Warszawskiego.
Resztki gmachu rozebrano po wojnie w związku z wyrażeniem nowej ulicy, nazwanej pierwotnie imieniem Marcelego Nowotki (obecnie gen. Andersa). Powojenny trakt komunikacyjny nie pokrył się z dawnymi Nalewkami, przeciął wiele fragmentów przedwojennych ulic i zupełnie zmienił układ urbanistyczny tej okolicy.

Po prawej stronie budynki Straży Ogniowej przy zbiegu Nowolipek i Nalewek. Na końcu ulicy widoczny mur getta. Źródło zdjęcia: aukcje internetowe
Po kwietniu i maju 1943 roku, po wybuchu, upadku i stłumieniu powstania żydowskiego, Nalewki zamieniły się w pustynię pokrytą tonami gruzu.

Zdjęcie z archiwum PAP.

Co mamy współcześnie w miejscu najruchliwszej przedwojennej ulicy? Kawałek trawnika, kawałek bruku i wspomnianych wyżej fragment carskich torów tramwajowych…
Jedyny zachowany budynek to gmach Arsenału, w którym mieści się obecnie Muzeum Archeologiczne.

Zdjęcie z czasów II wojny światowej z widocznym sgraffito wykonanym w latach trzydziestych.

Po lewej widoczny Arsenał, po prawej Pasaż Simonsa.
Odbudowany gmach Arsenału nie jest jednak wierną rekonstrukcją budowli z lat międzywojennych. Za to na jego ścianie wisi obecnie tabliczka z nazwą ulicy: Stare Nalewki, a pomnik od strony skweru przy ulicy Długiej upamiętnia akcję AK.



Obecnie mieści się tam Muzeum Archeologiczne. Od strony ulicy Długiej umieszczono tablicę i pomnik upamiętniające Akcję pod Arsenałem.
Foto: Liliana Kołłątaj
Przetrwała też barokowa brama do Ogrodu Krasińskich z fragmentem ogrodzenia i murku, otaczającego park od strony dawnych Nalewek. Natomiast żeliwne ogrodzenie i kratę w barokowej bramie zdjęto po 1945r. i obecnie mamy tam rekonstrukcję parkanu.

Foto: Zdzisław Marcinkowski

Po Pasażu Simonsa pozostał ślad w postaci nazwy przejścia z ulicy Długiej w stronę Ogrodu Krasińskich. W tymże Ogrodzie upamiętniono pomnikiem wydarzenia z końca sierpnia 1944 roku. Częścią pomnika stały się resztki żelbetowej konstrukcji i fragmenty podmurówki gmachu.

Wspomnienie o powstańcach, którzy zginęli podczas bombardowania Pasażu Simonsa pojawia się też w postaci niewielkiej tablicy na ścianie bloku mieszkalnego przy trasie W-Z (Al.Solidarnosci 66), od strony ulicy Długiej. Wprawdzie nie jest to faktyczna lokalizacja dawnego obiektu, ale bliskie sąsiedztwo nieistniejącego gmachu.

Podoba Ci się ten artykuł? Będzie nam bardzo miło, jeżeli zostawisz ślad Twojej wizyty w postaci komentarza lub polubienia i zostaniesz stałym czytelnikiem tego bloga.
Możesz także zasubskrybować bloga i otrzymywać bezpośrednio na swoją skrzynkę pocztową informacje o nowych artykułach oraz o terminach spacerów historycznych i przyrodniczych, rajdów i wycieczek Klubu Globtrotera.

