
Jest zima – czas zatem na zimowe szaleństwa. W Warszawie na nartach w tym roku za bardzo nie pojeździmy, wybierzmy się więc na łyżwy. Na przykład… do Łazienek.🙂

Drzewiej to zimy bywały… 😀
Jedną z bardziej popularnych zimowych rozrywek XIX-wiecznej Warszawy była jazda na łyżwach. Były oczywiście sztuczne, a nawet kryte lodowiska. Najpopularniejsze znajdowało się oczywiście w Dolince Szwajcarskiej, a największe – Palais de Glace – na tyłach Nowego Światu, za pałacem Kossakowskich. W Dolince Szwajcarskiej odbyły się nawet Słowiańskie Mistrzostwa w Łyżwiarstwie Figurowym.

Ale nie brakowało też naturalnych ślizgawek. Łyżwiarze korzystali między innymi ze stawów na Dynasach, Ogrodzie Saskim i w Parku Ujazdowskim.

Jak widać tłumnie oblegany był także staw przy pałacu w Łazienkach Królewskich.
Dziś trudno to sobie nawet wyobrazić.🙂

Z okazji utworzenia ślizgawki w Łazienkach warszawskich Yacht Klub wydał nawet specjalny medal pamiątkowy.


Ilustracje z ówczesnych gazet pięknie odzwierciedlają też styl i zwyczaje XIX-wiecznej Warszawy. Gdy przyjrzymy się uważniej na jednej z grafik dostrzeżemy nawet ciotkę – przyzwoitkę, która sama nie uczestnicząc w harcach na łyżwach, siedzi obok na krześle ustawionym na lodzie, strzegąc moralności pary powierzonej sobie pod opiekę.😉

Warto przy okazji zwrócić uwagę na podpis pod jedną z ilustracji: „Ślizgawka w Łazienkach przed pałacem Cesarskim.” Cała królewska rezydencja po śmierci obu Poniatowskich została bowiem zakupiona przez Romanowów i przez wiele lat gospodarowali tu carowie rosyjscy. Jako swego rodzaju ciekawostkę warto przypomnieć, że przez krótki czas Warszawa, a zatem również Łazienki znalazły się pod okupacją pruską (od 1795 do czasów napoleońskich), a nawet … austriacką (kilkadziesiąt dni w roku 1809, od 21 kwietnia do 3 czerwca). Posiadłości należała wówczas do księcia Józefa Poniatowskiego, jako spadkobiercy króla Stanisława Augusta.

Choć ślizgawka w Łazienkach cieszyła się popularnością, nie mogła się jednak równać z Dolinką Szwajcarską, gdzie przez wiele zim funkcjonowało jedno z najbardziej znanych i ulubionych lodowisk w Warszawie, uważane też za najbardziej eleganckie. To tu zimą spotykała się śmietanka towarzyska stolicy.
Ale o Dolince Szwajcarskiej to już innym razem.

Podoba Ci się ten artykuł? Będzie mi bardzo miło, jeżeli zostawisz ślad Twojej wizyty w postaci komentarza lub polubienia i zostaniesz stałym czytelnikiem tego bloga.
Możesz także zasubskrybować bloga i otrzymywać bezpośrednio na swoją skrzynkę pocztową informacje o nowych artykułach oraz o terminach spacerów historycznych i przyrodniczych, rajdów i wycieczek Klubu Globtrotera.


Zimy bywały dawniej.Pamietam zime stulecia . Szło się korytarzami wyrabanymi w śniegu ,do 2 m wysokim tunelu . Byłam mała i lekka to slizgalam się wszędzie, gdzie lód, ubity równo śnieg zalegał.Bez łyżew.Podeszwy butów niosły.
PolubieniePolubienie